DZIŚ BĘDĘ Z WAMI SZCZERA (JAK ZAWSZE)

trust me im personal shopper
KTO CIĘ DZISIAJ UBRAŁ?
3 czerwca 2015
STYLE DOCTOR NA BLOGACH – RECENZJE
1 grudnia 2015

Obnażę tu kilka niewygodnych prawd na swój temat.

„Ale dość już o sobie…teraz Ty powiedz coś o mnie” – powiedział kiedyś komiksowy Garfield do swojej kociej  wybranki. Idąc jego śladem, dziś powiem Wam co nie co na swój temat i w dodatku będę zupełnie szczera (jak zawsze). Dlaczego to robię? Ponieważ wiele z Was, zanim skorzysta z mojej pomocy, chce dowiedzieć się czegoś o tej obcej babce, która wejdzie z buciorami do Waszej szafy (albo skłoni Was do wydawania pieniędzy na zakupach). Zaczynamy!

1.       Jestem People Junkie

Chyba nie ma takiego terminu, ale zaczęłam tak o sobie mówić, bo pasuje to do mnie jak ulał. Lubię poznawać nowych ludzi i to nie są puste słowa. Kiedy wpatruję się w Ciebie jak sroka w gnat, to nie dlatego że oszalałam (a przynajmniej, nie sądzę) – słucham, patrzę i podziwiam. Każde spotkanie z klientką, klientem to jak pigułka z człowieka, która działa na mnie inspirująco i pobudza kreatywność. Jakby co, zostaliście ostrzeżeni.

2.       Podobno dużo mówię

No dobra, nie podobno. Wiem to od dzieciństwa. W podstawówce nawet w pierwszej klasie dostawałam za to uwagi w formie haniebnych czarnych motylków wklejanych do zeszytu ucznia. Na szczęście przydaje mi się to w pracy. Abyście jak najwięcej informacji wyciągnęli ze spotkania ze mną, będę dużo mówić, tłumaczyć i opowiadać. Zostaliście (ponownie) ostrzeżeni.

3.       Nie ubieram celebrytów

Podobno to strasznie wyczerpujące i w dodatku źle (jeśli w ogóle) płatne. Lubię ubierać Was, „bohaterów w swoim domu”, życiu i pracy. To o wiele lepsze i ciekawsze zadanie.

4.       Nie ubieram modelek

Lubię pracę przy sesjach zdjęciowych, ale tylko jeśli uwzględniają one pracę z „realnymi” ludźmi i rozmiarami ubrań. Nie interesuje mnie sztuka dla sztuki i kompletowanie stylizacji , które nie mają wiele wspólnego z codziennym życiem. Potrafiłabym, ale nie idę w tym kierunku i nie będę tracić na to czasu.

5.       Miałam zostać politykiem

W końcu studiowałam politologię. Prawda jest taka, że nie zupełnie się do tego nie nadawałam. Konia z rzędem temu, kto w liceum wie, co chce dalej robić w życiu. Ale co tam – wśród absolwentów mojego wydziału są sławni kucharze czy aktorzy reklamowi więc czemu ja miałabym nie być stylistką?

6.       Lubię dosadny język

Choć staram się być wyważona, dyplomatyczna itp., to zdarza mi się użyć sformułowań nieparlamentarnych – ale zawsze zgodnie z zasadą, że cel uświęca środki. A moim celem jest Wasze zadowolenie i fajny wygląd. Poza tym, bywają określenia które w dopiero w wersji niecenzuralnej przemawiają do wyobraźni. Na przykład – „Twój typ urody potrzebuje kolorystycznego wpier…lu”. Prawda, że ładnie? All rights reserved.

7.       Mam swoje zasady

I jeśli się spotkamy, to pewnie się nimi z Wami podzielę. Uważam na przykład, że groszki to nie wzór i paski to też nie wzór. Brzmi bez sensu? Pogadamy o tym na żywo.

8.       Bywam Machiavellim

Czasem trzeba wyjątkowo wrednych metod, żeby naprowadzić klienta na właściwą drogę. Jeśli na drodze stoją mi bardzo złe ubrania, których nie w żadnym wypadku nie powinniście nosić – uwierzcie mi, znajdę sposób, żeby je Wam obrzydzić. Mam bogatą wyobraźnię pełną zjadliwych metafor i nie zawaham się ich użyć. Ale spokojnie – będzie przy tym kupa śmiechu.

9.       Gdybym była terrorystką

Podpaliłabym siedziby kilku marek, które wciskają Wam tragiczne ciuchy i buty za absolutnie chore pieniądze. Oj, mierzi mnie to, ale kiedyś napiszę jeszcze więcej na ten temat.

10.   Nie lubię sztruksu

Akceptuję go tylko w baaaardzo rzadkich przypadkach. I nic na to nie poradzę